Jestem strażnikiem miejskim. Brzmi strasznie, co? Od 3 lat pracuję w straży miejskiej w mieście na Podkarpaciu, gdzie mieszka około 50 000 ludzi. Praca dla mnie bardzo dobra, a dla społeczeństwa…
Zacznijmy od początku. Do straży dostałem się z naboru - nic specjalnego. Szkolenie, a potem praca – no problemo. Zaczęło się dopiero potem –
lekkie docinki znajomych, lekkie śmieszki – w sumie bez powodu. Dla społeczeństwa
„miejscy” to półgłówki, które nie dostały się do policji. Pewnie jest w tym trochę prawdy, ale nie przesadzałbym. Ja skończyłem
bezpieczeństwo wewnętrzne i administrację (wiem, wiem - mało przyszłościowe kierunki, ale człowiek głupi i chętny na studiowanie, więc poszedł na coś WOW, a nie na coś przydatnego), pojawiła się potrzeba zarabiania, a
nabór do straży był dobrą okazją do tego, aby już po studiach nie żerować na rodzicach.
Praca w mojej jednostce jest w systemie zmianowym od 6 do 14 lub od 14 do 22. 8 godzin służby bardzo różnej –
raz pijesz kawę i jeździsz po mieście bez większego celu, a raz nie masz czasu napisać raportu, bo już masz kolejny wyjazd. A interwencje? Różne! Najbardziej rozczulająca, jaką pamiętam,
to biedny króliczek, który został uwięziony pod samochodem. Zadzwoniła mama płaczącej sześciolatki. Pojechaliśmy, pomogliśmy. I
blokady nikt nie dostał. W ogóle, moja straż nie ma blokad - o, tacy jesteśmy!
W wielu miastach straż to maszynka do zarabiania forsy, ale jak pokazuje moje doświadczenie oraz wymiana uwag z innymi strażami - to
strasznie zależy od władz miasta. U nas jest "zero spiny" - mandat dopiero jeśli trzeci raz popełnisz to samo wykroczenie (są wyjątki, no ale główna zasada to do trzech razy sztuka), jak mieliśmy fotoradar, to minimum tydzień przed
udostępnialiśmy harmonogram - gdzie, kiedy i w jakich godzinach będziemy.
Dużo interwencji, jakie realizujemy to pomoc „parkingowa”. Zastawiony wjazd do śmietnika i nie można wywieźć kontenerów – trzeba poszukać właściciela i poprosić o usunięcie pojazdu. Zastawiony dojazd do przedszkola – już jedziemy i sprawdzamy sytuację. Inna, spora grupa, to
„praca” z bezdomnymi zwierzakami. Schronisko bardzo niechętnie przyjmie zwierzę, jeśli nie zostanie ono wcześniej sprawdzone przez strażnika. Mamy czytnik chipów, mamy smycz i klatkę. Wzywasz, że po ulicy szwenda się psisko – jedziemy, sprawdzamy, staramy się albo pilnować (nie mamy chwytaków, a czasami bez tego nie da rady zatrzymać psa lub kota), albo
złapać psa. Wzywamy odpowiednie służby i przekazujemy zwierzę. Potem odpis w notatniku, a po powrocie na bazę – odpis w książce interwencji. I tak to się toczy. Co warto odnotować – jesteśmy wzywani nie tylko do piesków i kotków.
Standardem są sarny, a ostatnio kilka interwencji dotyczyło kóz oraz owiec biegających po parkingu.
Spektakularne akcje? Często ludzie dzwonią, że ktoś leży na klatce i śmierdzi. Kilka razy się zdarzyło, że ten leżący
to nie pijak, a osoba chora. My jedziemy, sprawdzamy i nagle okazuje się, że ten pijak to zawałowiec, który już ledwo dyszy. Taki mamy klimat.
Inne ważne działania to te związane z zimą i bezdomnymi. Chodzimy, sprawdzamy, reagujemy i słuchamy przekleństw, że jesteśmy do dupy i należy nas zlikwidować.
Taaak –
ganiamy też panie, które handlują pietruszką, jajkami i mleczkiem od krowy. No ale co mam zrobić?
Taki mam rozkaz, pani nie ma zgody na handel, łamie przepisy, a i cholera wie skąd ma jajka i mleko oraz ile to już ma dni.
Ganiam, bo muszę. To samo z pijącymi w parku. Pijesz, a wkoło biegają dzieciaki? To chyba jasne, że będę kazał wylać alkohol i albo dam upomnienie, albo mandat.
Czy likwidować straż miejską? Do boju –
już widzę, jak policja jeździ do nieuprzątniętych śmieci, zastawionej wiaty śmietnikowej, zastawionego garażu, bezdomnego psa czy tym podobnych. Służba jest potrzebna, ale tylko wtedy, gdy
faktycznie wykonuje swoje zadania, a nie spełnia chore ambicje władz miasta.
Mam jeszcze w zanadrzu kilka ciekawostek o tzw. rejonowych oraz o monitoringu - jakby ktoś chciał, to mogę napisać - no chyba że hejty na straż miejską będą zbyt duże.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą