Logika nakazuje, by nie ufać za bardzo statystykom, bo te potrafią mocno fałszować obraz rzeczywistości. Zamiast jednak demonizować opracowania, warto po prostu w odpowiedni sposób je interpretować.
#1. Siekierą w kryzys testosteronowy
W jaki sposób najlepiej podnieść sobie poziom testosteronu? Naturalnym wyborem wydawałyby się sporty walki – lub jakiekolwiek inne dyscypliny wymagające fizycznego współzawodnictwa. Naukowcy zauważyli jednak, że istnieje sposób zdecydowanie bardziej skuteczny. Zamiast biec na boisko, lepiej złapać za siekierę i porąbać drewno. Czynność ta jest w stanie podbić poziom testosteronu nawet o 46%. To 17 p.p. więcej niż chociażby boiskowe zmagania. Chyba więc czas zapuścić brodę, zakasać rękawy flanelowej koszuli i wziąć się do pracy.
W zachodnich społeczeństwach coraz częściej dochodzi się do wniosku, że długie godziny spędzane przy biurku przez pracowników wcale nie oznaczają, że więcej pracy zostanie zrobione. Przeciwnie – rozważa się nawet skrócenie "standardowego" czasu pracy bez szkody dla wydajności (bo wypoczęty pracownik jest w stanie zrobić więcej w krótszym czasie). Japońska kultura wymaga jednak dokładnie przeciwnego postępowania. Niemal 40% dorosłych Japończyków przesypia w ciągu nocy mniej niż 6 godzin, wielu w konsekwencji zasypia w pracy – i zbiera za to pochwały, bo tradycyjnie uznaje się to za dowód zaangażowania i pracowitości.
Oczywiście nieprawdą byłoby twierdzenie, że tylko Japończycy mają problem z produktywnością w pracy. Przeciwnie, zagadnienie jest zdecydowanie bardziej skomplikowane i dotyczy firm na całym świecie. Im większych, tym – generalnie – w większym stopniu. Jedno z badań wykazało, że w amerykańskich firmach zatrudniających powyżej tysiąca pracowników faktycznie pracuje się zaledwie przez 45% czasu. Ponad połowa godzin roboczych poświęcana jest natomiast na czynności nieujęte w zakresie obowiązków – zebrania, komunikację mailową czy tzw. papierologię.
Zdarzyło ci się trochę przeholować z napojami wyskokowymi i procenty wciąż radośnie buzują w twej krwi? Jeśli czytasz to na przykład w poniedziałek rano, przepraszam – naprawdę nie miałem nic złośliwego na myśli. Może jednak nieco pocieszającym okaże się fakt, że nie jesteś w tej sytuacji sam. Oszacowano, że w dowolnie wybranym momencie pod wpływem alkoholu znajduje się jakieś 0,7% światowej populacji. Nie tak wiele... ale tylko z pozoru, bo przekłada się to na ponad 55 milionów osób. To tak jakby półtorej Polski nigdy nie trzeźwiało... co w sumie nawet wiele by tłumaczyło.
Wszyscy słyszeliśmy nieraz, że najważniejsza dla prawidłowego rozwoju i funkcjonowania jest dieta zbilansowana i zróżnicowana. To gwarancja, że organizm otrzyma tyle składników odżywczych, ile potrzebuje. Tymczasem badania pokazują, że... absolutnie nic sobie z tego nie robimy. W przyrodzie występuje jakieś 250-300 tysięcy jadalnych roślin. Człowiek wykorzystuje spośród nich najwyżej 200 (bynajmniej nie tysięcy). Za 60% kalorii i białek pochodzenia roślinnego odpowiadają zaledwie trzy gatunki – ryż, kukurydza i pszenica. Szersza perspektywa jest jeszcze bardziej zastanawiająca. Okazuje się bowiem, że około 75% spożywanego przez człowieka pożywienia pochodzi od zaledwie 12 rodzajów roślin i 5 gatunków zwierząt. Tyle, jeśli chodzi o zróżnicowanie.
Z wiekiem człowiek staje się coraz bardziej suchy... i to żaden przejaw seksizmu, to po prostu nauka i statystyka. Cała rzecz dotyczy natomiast obojga (wszystkich?) płci bez wyjątku. W przypadku noworodków zawartość wody w organizmie sięga 75% i to najwyższy wynik. U dorosłych mężczyzn udział ten sięga już tylko ok. 60%, u dorosłych kobiet – około 55%. W wieku podeszłym zawartość wody spada jeszcze bardziej, do niecałej połowy. Twierdzenia o ludziach starych i zasuszonych są może w dalszym ciągu przejawem nietaktu, ale przynajmniej nie mijają się z prawdą. Może więc warto mimo wszystko wziąć sobie do serca zalecenia o piciu 8 szklanek wody dziennie (choć taka akurat ilość nie ma żadnego naukowego uzasadnienia)?
Afrykańskie plemiona Tutsi i Hutu uchodzą za symbol podziałów tak wielkich, że prowadzących do katastrofalnych skutków – z gigantycznym ludobójstwem na czele. U nas sceny dantejskie może nie grożą, ale nie zmienia to faktu, że podziały w społeczeństwach również są ogromne. Może więc warto, przy okazji któregoś kolejnego z absurdalnych sporów, przypomnieć sobie fakt, że tak naprawdę niemal wszyscy jesteśmy "jedną rodziną". Badacze oszacowali, że 95% ludności europejskiej pochodzi w rzeczywistości od zaledwie 7 kobiet, które żyły 10-45 tys. lat temu, a które zapoczątkowały tak rozgałęzione dzisiaj linie. No i czy warto aż tak się kłócić w rodzinie i złorzeczyć mieszkającemu za płotem bratu?
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą