Mistrzowie Internetu – Kiedy przychodzisz do roboty i okazuje się, że będziesz wiózł Joe Bidena
Kosciarz
·
22 lutego 2023
100 685
581
92
W dzisiejszym odcinku m.in. facet, który sypia z tysiącami
kobiet, ale żona nie ma nic przeciwko; dlaczego Radomiak zremisował
bezbramkowo z Jagiellonią; Orlen odkrył nowe zasoby gazu, czyli co to
dla nas oznacza; kto zabił lisa we Francji oraz kiedy przychodzisz do
roboty i okazuje się, że będziesz wiózł Joe Bidena.
Biden odwiedza Polskę i Ukrainę – najlepsze memy
O wizycie prezydenta USA Joe Bidena w Kijowie podczas wojny na Ukrainie przyszłe pokolenia będą czytać w książkach do historii. A my już dziś możemy obejrzeć memy.
W dzisiejszym odcinku:
- Trzaskowski tłumaczy się, że wcale nie chce warszawiakom odmawiać prawa do jedzenia mięsa
- Dziambor uważa, że za Trumpa Rosja nie zaatakowałaby Ukrainy
- Rosyjska propaganda twierdzi, że Polskę można zniszczyć w 20 minut
- Rosyjski propagandysta tłumaczy się z modelingowej kariery w Londynie swojego 21-letniego syna
- Mama Ginekolog żali się, że teraz boi się „wyjść na balkon”
Na fali ogólnego oburzenia w narodzie z powodu raportu
organizacji C40 Cities, której Warszawa jest członkiem, oberwało się również
rzekomemu orędownikowi zmian i ich gorącemu zwolennikowi, Rafałowi
Trzaskowskiemu.
Polacy są oburzeni, że ktoś chce im wprowadzić limity na
mięso i nabiał czy zakazać im latania na wakacje kilka razy w roku. Sprawa
została rozdmuchana do tego stopnia, że prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski
poczuł się w obowiązku do wytłumaczenia wszystkiego mieszkańcom miasta i nie
tylko. Zrobił to przy okazji wywiadu udzielonego dla serwisu
WP.
Dyskusja zaczęła się za sprawą raportu sprzed lat, w którym
eksperci snują teorie dotyczące ograniczenia śladu węglowego. To nie są żadne
zobowiązania, więc bzdurą jest, że ktokolwiek chce Polakom zakazywać jedzenia
mięsa albo wprowadzać jakiekolwiek inne ograniczenia. Nikt nigdy na taki
pomysł nie wpadł.
Dementuję te wszystkie głupoty i manipulacje powtarzane
przez rządzących. To PiS zabiera mięso Polakom, bo przez ich politykę inflacja
i drożyzna doprowadza do tego, że mało kogo stać na to, by codziennie jeść
mięso.
Wcześniej straszyli, że będę uczył masturbacji w
przedszkolach, straszyli, że sprowadzimy islamskich terrorystów, a teraz znowu
opowiadają niestworzone rzeczy. Liczę na zdrowy rozsądek i to, że mój głos
przebije się przez miliardy wydawane na propagandę w TVP Info i innych w
mediach, które PiS kontroluje.
Politycy Zjednoczonej Prawicy przekraczają kolejne granice
absurdu. Teraz wymyślili sobie, że zakażę w Warszawie jedzenia mięsa oraz
nabiału. Takiego steku bzdur dawno nie słyszałem, ale przyzwyczaiłem się. (...)
W Warszawie nie będzie żadnych zakazów, nikt nie szykuje się do wprowadzenia
kartek.
W jednym z ostatnich wydań programu 6. Dzień Tygodnia na
antenie
Radia Zet poruszony został temat przyjazdu prezydenta USA Joe Bidena do Polski.
Wywiązała się zaogniona dyskusja, w której spierano się o różne kwestie, w tym m.in.
o to, kto wspiera Bidena, a kto jednak był za Trumpem.
Obecny w studio Artur Dziambor podchwycił temat i postanowił
podzielić się swoimi przemyśleniami dotyczącymi rządów Donalda Trumpa:
Donald Trump był traktowany przez cały świat jako taki
twardziel amerykański, rzeczywisty strażnik, który trzymał to NATO bardzo mocno
i przy okazji był też traktowany jako wariat z czerwonym guziczkiem, więc nikt
mu nie podskakiwał i Rosja nie robiła żadnych szalonych ruchów. Teraz za czasów
Bidena, jak widać, Rosja się rozzuchwaliła.
Jestem przekonany, że gdyby Trump był prezydentem, to Rosja
nie zrobiłaby tego ruchu, który zrobiła, ponieważ traktowała Trumpa jako
człowieka, który był na tyle nieobliczalny, że mógłby rozpocząć coś dużo
większego niż to, co teraz się dzieje. Taką mam tezę, oczywiście tej tezy nigdy
nie sprawdzimy.
Izraelski dyplomata (a zarazem były agent KGB) Jakow Kedmi
gościł w ostatnim czasie na antenie propagandowej stacji telewizyjnej Rossija
1. W rozmowie z gościem poruszony został m.in. temat USA oraz Polski. Kedmi stwierdził,
że Polska ma być dla Stanów kolejnym przyczółkiem w walce przeciwko Rosji.
Dyplomata poszedł jednak dalej i z pełnym przekonaniem stwierdził,
że Rosja starłaby Polskę na pył, gdyby tylko chciała. Ale nie chce, bo nie ma w
tym żadnego interesu. Jeśli jednak Polacy posuną się choć odrobinę w kierunku Moskwy,
wtedy nasz kraj czeka sroga pomsta:
Polskę można rzucić na kolana w ciągu godziny za pomocą
broni konwencjonalnej, przywracając ją do epoki kamienia łupanego. 50-60
strategicznych obiektów można zniszczyć w 20 minut i Polski nie ma. Nie będzie
niczego: wody, elektryczności, baz wojskowych. Nie potrzeba do tego żołnierzy.
Skoro mamy możliwości militarne, Rosja nie musi ryzykować życia obywateli, żeby
czołgi pojechały do Warszawy.
Władimir Sołowjow to rosyjski propagandysta prowadzący swój autorski
program na antenie stacji Rossija 1. Wokół mężczyzny zrobiło się ostatnio
dość głośno w mediach za sprawą jego syna. 21-latek rzekomo przebywa w Londynie
i rozwija swoją karierę w modelingu, podczas gdy jego ojciec prawi w telewizji
na temat obowiązkowej służby wojskowej każdego młodego Rosjanina, świętej
wojnie z zachodem i o innych podobnych bzdurach.
Fakt ten został ostatnimi czasy wytknięty Sołowjowowi przez
amerykańskiego konsultanta politycznego
Jasona Jaya Smarta.
Hipokryzja!
Daniil Sołowjow, 21-letni syn propagandysty Władimira,
pracuje jako model w Londynie (to pewnie przez geny jego matki).
Mimo że Wład wzywa do wojny z Ukrainą, nie wspomniał
publicznie ani o tym, ani o swoim starszym synu, który również studiował w
Wielkiej Brytanii.
Jak to mawiają, „uderz w stół, a nożyce się odezwą”. No i się
odezwały. Sołowjow poczuł się w obowiązku stanąć w obronie swojej rodziny.
Skomentował więc wpis Smarta w trakcie swojego programu. Sołowjow utrzymuje, że
syn owszem, studiował w Londynie, jednak teraz mieszka w Moskwie.
Wiedzie trudne życie przeciętnego młodego człowieka i nie
uchyla się od czegokolwiek.
Sołowjow dodał, że syn ma swoje życie, a on sam nie ma wpływu
na jego decyzje, czy mu się one podobają, czy nie. Zagroził również pozwami
sądowymi i nazwał oskarżycieli bestiami.
Pamiętacie jeszcze aferę z Mamą Ginekolog (Nicole
Sochacki-Wójcicka) w roli głównej. Poszło o przyjmowanie znajomych poza kolejką
na NFZ w państwowym gabinecie. O całej sprawie poczytacie więcej w jednym z
naszych ostatnich
artykułów,
więc niezaznajomionych z tematem odsyłam do lektury, bowiem dzisiaj nastąpi ciąg
dalszy.
Generalnie po wszystkim zrobiło się dość gorąco. Na tyle
gorąco, że influencerka postanowiła zawiesić swoją internetową karierę i
zniknąć z Instagrama. Z jednej strony do tyłka dobierał jej się NFZ, z drugiej
wściekli internauci.
Nicole postanowiła jednak
podzielić się ze swoimi
obserwatorami tym, co aktualnie się u niej dzieje. Zdradziła, że jej życie
ogranicza się teraz tylko do siedzenia w domu i w pracy:
Obecnie nie chce mi się wychodzić na balkon, bo jak tylko
wyjdę, to dostaję błotem lub zgniłym jajem. Siedzę w domu, chodzę do pracy i
wracam do domu, na balkon nie wychodzą na wszelki wypadek. Dzięki za wiadomość,
miło!
W dalszej aktualizacji zarzekała się, że na pewno wróci na
Instagrama, jednak sama nie wie, kiedy…
Najwyraźniej długo nie trzeba było czekać, bo już kilka dni
później Nicole udostępniła kolejną aktualizację. Ogłosiła wszem i wobec, że
wraca do pełnoetatowego bycia influencerką… na pohybel hejterom.
Sama jestem trochę zaskoczona, że Wam to nagrywam. Może nie,
że w ogóle nagrywam, ale że nagrywam, nazwijmy to, publicznie, ponieważ miałam
taki plan, że będę nagrywać tylko dla rodziny i znajomych. Wiem, że im tego
bardzo brakuje. Mój tata ciągle mi pisze, że strasznie mu brakuje moich
relacji. Bardzo dużo cioć, koleżanek, ale też bardzo wiele z was mi pisze, że
wam tego brakuje. No, i coś tam nagrałam, i się tak zastanawiałam, czy wysłać
do bliskich znajomych, czy wrzucić to wszystkim. I nagle do mnie tak doszło, że
okej, popełniłam błąd. Myślę, że każdy człowiek gdzieś tam w życiu jakiś błąd
popełnił. To, czy mój błąd był duży, czy mały, to niech już każdy sobie oceni.
Kiedy przestaję się wam tu pokazywać, to daję wygrać tym,
którzy mi źle życzą. A jednak bardzo bym nie chciała, żeby ta zła strona
wygrała. W momencie, jak sprawa się wyjaśni i będę się mogła wypowiadać, to się
do tego odniosę, poniosę konsekwencje itd. Ale w tym momencie chciałabym,
żebyśmy po prostu wrócili do tego, co na tym profilu lubiliście. Jeżeli komuś
to nie odpowiada, to ja naprawdę nikogo nie zmuszam do tego, żeby tutaj był.
Pytanie tylko, w którym miejscu nasza ginekolożka-celebrytka
dostrzega swój błąd. Czy w tym, że przyjmowała znajomych bez kolejki na NFZ,
czy tym, że wszystkim o tym powiedziała. Gdybym ktoś przyjmował zakłady, to ja
jednak obstawiłbym tę drugą opcję.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą