W sieci pojawił się pełny zwiastun wyczekiwanego „Rebel Moon”
Oto najbardziej pożądany przez widzów serial 2023 roku
Oto w jaki sposób Ridley Scott odpowiedział na pytanie, dlaczego nie chce kręcić filmów o superbohaterach
#1. Netflix prezentuje filmową wersję „Wiedźmina”
Netflixowy serial „Wiedźmin” nie radzi sobie najlepiej. Platforma nie zamierza jednak porzucać sagi, do której wykupiła prawa, i już teraz zapowiada kolejną produkcję z uniwersum Białego Wilka. Chodzi o serial animowany zatytułowany „The Witcher: Sirens of the Deep”.
Jego fabuła ma stanowić adaptację opowiadania autorstwa Andrzeja Sapkowskiego zatytułowanego „Trochę poświęcenia”. Niemal w całości poświęcona jest ona konfliktowi syren z ludźmi. Geralt stanie więc przed trudnymi wyborami, a u jego boku nie zabraknie jego wiernych towarzyszy.
Skoro już o nich mowa, to głosu Yennefer użyczy ta serialowa Yen, a więc Anya Chalotra, a Jaskrowi serialowy Jaskier, a więc Joey Batey. W rolę samego Geralta nie wcieli się jednak ani Henry Cavill, ani też Liam Hemsworth. Zaszczyt dubbingowania Białego Wilka przypadł Dougowi Cocleyowi, a więc mężczyźnie, który udzielił swojego głosu wiedźminowi Geraltowi w grze CD Projektu.
#2. W sieci pojawił się pełny zwiastun wyczekiwanego „Rebel Moon”
Jeśli należycie do grupy ludzi, która z niecierpliwością wypatruje premiery kosmicznej opery Zacka Snydera, zatytułowanej „Rebel Moon”, to mam dla was coś, co z pewnością umili wam trudny czas oczekiwania. W sieci pojawił się bowiem pełny zwiastun filmu.
https://youtu.be/JuTiJ5nuQfQ?si=QumNtvBH5p1IepXE Wygląda nieźle, prawda? Jeśli więc dosyć już macie zagmatwanego świata Gwiezdnych wojen, a lubicie tego typu klimaty, to „Rebel Moon” jest wprost stworzony dla was. Premiera filmu została zapowiedziana na 22 grudnia tego roku. Oczywiście na Netflixie.
#3. Uwielbiany serial Netflixa anulowany. Widzowie nie kryją oburzenia
Końcówka roku jak zwykle przynosi smutne wieści dla fanów seriali Netflixa. Gigant streamingowy po raz kolejny poinformował o kilku produkcjach, które zostały anulowane. Wśród wymienionych tytułów znalazł się taki, który zebrał wokół siebie sporą rzeszę fanów, którzy nie kryją swojego oburzenia decyzją Netflixa.
Chodzi o „Cień i kość”. Serial fantasy, który do tej pory doczekał się zaledwie dwóch sezonów. Na szczęście twórcy postanowili nieco przyspieszyć wątki i zakończyli główną fabułę w odpowiednim czasie. Jeśli jednak nie zrobiliby tego z końcem drugiego sezonu, to zapewne pozostawiłoby w widzach jeszcze większy niedosyt niż ma to miejsce obecnie.
O co więc cała awantura i oburzenie, skoro fabularnie udało się wszystko zakończyć? Główny wątek owszem, został zamknięty. Otwarto jednak kilka nowych wątków i to na ich rozwinięcie liczyli widzowie. Szczególnie iż miały to być wątki nieobecne w książkach Leigh Bardugo, na podstawie których stworzony został serial.
Dodatkowo twórcy planowali spin-off poświęcony w całości Wronom i ich przygodom, który zapowiadał się całkiem nieźle. Jednak i ten pomysł wylądował w koszu.
„Cień i kość” to niejedyny serial anulowany przez Netflixa. Razem z nim w śmietniku wylądowały tytuł takie jak: „Glamorous”, „Agent Elvis”, „Farzar” oraz „Kapitan Fall”.
#4. Oto najbardziej pożądany przez widzów serial 2023 roku
Firma Parrot Analytics zajmuje się badaniem „pożądania” wśród widzów w kwestii poszczególnych premier serialowych, jakie mają miejsce w danym roku. Wnioski wyciągane są na podstawie danych z wyszukiwarek internetowych i tego, jak wiele razy poszczególne hasła powiązane z serialami były wpisywane. Dochodzą do tego wpisy na blogach, recenzje, wpisy w mediach społecznościowych oraz sama popularność danej produkcji na platformach streamingowych.
Zestawiając ze sobą wszystkie te informacje, ludzie z Parrot Analytics doszli do wniosku, że najbardziej pożądanym serialem 2023 roku był „One Piece” od Netflixa:
Zasadniczo wynik ten nie powinien być dla nikogo większym zaskoczeniem. W końcu „One Piece” ze swoim pierwszym sezonem dosłownie zmiótł całą konkurencję i sprawił, że nawet osoby nazywające anime „chińskimi bajkami” nieco przekonały się do tego rodzaju opowieści.
#5. Oto w jaki sposób Ridley Scott odpowiedział na pytanie, dlaczego nie chce kręcić filmów o superbohaterach
Ridley Scott ma ostatnio dość gorący okres. Wszystko przez premierę jego najnowszego filmu „Napoleon” z Joaquinem Phoenixem w roli głównej. W związku z tym artysta udzielił obszernego wywiadu serwisowi Deadline, w którym odpowiadał na pytania dotyczące drugiej części „Gladiatora” oraz na te dotyczące kina superbohaterskiego.
W pewnym momencie Scott został zapytany o to, czy kiedykolwiek otrzymał propozycję nakręcenia filmu o superbohaterach, odpowiedział:
Tak, proponowano mi to, ale odpowiedziałem: „Nie, dziękuję, to nie dla mnie”. Sam zrobiłem dwa lub trzy filmy o superbohaterach. Myślę, że Ellen Ripley jest superbohaterką w produkcjach o Obcym. Sądzę, że Russell Crowe jest superbohaterem w „Gladiatorze”. A Harrison Ford super-antybohaterem w „Łowcy androidów”. Różnica jest taka, że pier... historie są lepsze.
Widzimy więc, że jego poglądy w tym temacie są dość ostre i nie ma co liczyć na to, że kiedykolwiek ujrzymy go przy tego typu produkcjach.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą