Na lunch to do domu i jak zwykle coś ugotować "from scratch"
Batatowo-ciecieżycowy "megafritter" ( nie chcę napisać burger, ale kształt burgera ma ) z drobno posiekanymi grzybami shiitake serwowany w "brand new" bułce bananowej ( zabrakło mi masła i jogurtu, to poratowałem się ugniecionym bananem
- wyszło zajebiście! ), z sosem burakowo-pomidorowym ( posmakował mi po ostatnim razie
), sałatą rzymską, ugrilowanym plasterkiem dyni piżmowej, pomidorem i odrobiną musztardy dijon. I to wszystko przygotowane w 40 minut, zjedzone w niecałe 15