"Film oparty na na legendarnej historii 47 roninów z początku XVIII wieku."
Nie zagłębiałam się w tę historię za głęboko, poszłam do kina na kawałek dobrej rozrywki z Keanu Reevesem
Miał być smok, samuraje i Keanu.
I plan zrealizowano w 100%.

Fajna baśniowa opowiastka bazująca, mniej lub bardziej, na jednej z japońskich legend. Sporo efektów specjalnych, dużo akcji, sceny walki bardzo spoko, efekty specjalne na wysokim poziomie. (Byłam na 3D.)
Nie zauważyłam jakichś dłużyzn czy przegadania, ale jak mówię - umysł czysty i nieskalany szeroką znajomością tematu i nastawiony na miło spędzony czas.
Szkoda, że dzisiaj honor nie znaczy tyle co w tej baśniowej fabule
Duża sala pełna w 60%.

Keanu <3
Podejrzewam, że bez niego film nie miałby prawa się przebić. Dobre nazwisko to dobry magnes na $$$

*nie zagłębiałam się w tę historię za bardzo*
(bo mi grafomańskie masło maślane wyszło )

Obejrzałem, podobał się. Zaskoczyło mnie skupienie się na honorze oraz brak typowo holywoodzkiego happy endu.
Dosyć oryginalne podejście do baśniowego filmu akcji, polecam.

Mnie się podobał. Podobałby mi się nawet bardzo, gdyby Keanu nie był takim drewnem i gdyby wszystkie dialogi były po japońsku. Samurajowie gadający po angielsku wg. mnie psują klimat.

Sorry, ale taki szajs, że wyszłam po 30 minutach. Beznadzieja. Głupie dialogi, beznadziejne aktorstwo, o poziomie japońszczyzny nawet się nie wypowiem.

Zgadzam się z :Papercatem - angielski to mnie najbardziej drażnił.

Oprócz tego brakowało mi w sumie jasno określonego powodu do zemsty.
Bo w sumie nie było żadnego dowodu winy, żadnego dowodu na udział kogokolwiek określonego, żadnego jednoznacznego dowodu użycia czarów.