Ostatnio czegoś mi brakowało w filmach braci Coen i to akurat odnalazłem w tym filmie.
Film opowiada historię Llewyna Davisa, folkowego piosenkarza, który stara się w jakiś sposób zasłynąć na scenie. Nie ma własnego mieszkania, raz śpi u jednego znajomego, na drugi dzień z całym majdanem przenosi się gdzie indziej. Co chwilę napiętrzają się coraz to większe problemy , np z kotem
Świetna rola Johna Goodmana, rewelacyjne dialogi, niewymuszony humor, cudne ujęcia i dla niektórych muzyka. Mnie te folkowe, głodne kawałki nie przypadły do uszu, ale nadają filmowi urok.
Jedna piosenka na plus:
https://www.youtube.com/watch?v=lSwO-k-RqNA&list=PLgBxyg_52vX3u9JCdgpOCbIAV-sFkDNrg
Musicie zwrócić uwagę na początku filmu, na postać w garniturze, która spuszcza przysłowiowy wpie*dol głównemu bohaterowi.
Momentami ten film przypominał mi "Bracie gdzie jesteś", czasem "Big Lebowskiegi" i "Barton Finka". Coenowie bawili się konwencją własnych filmów sprzed lat.
Polecam. Dla mnie 8/10