Spodziewałem się filmu z akcją przelewającą się przez każdą scenę. Dostałem średniej klasy mordobicie z kiepskimi, powtarzającymi się efektami. Nawet nie chce mi się pisać więcej, niż kilka zdań, bo nie warto. Besson próbował wpleść w całość jakieś przesłanie, co kompletnie mu nie wyszło. Dodatkowe "przyrodnicze" wstawki ani trochę nie ratują filmu. Warto obejrzeć jedynie z powodu Scarlett, która jest piękna, jak zawsze.

Bardzo mocno naciągane 6/10.

Ten film już po trailerze wydaje się nudny i bez sensownego pomysłu.

Od niego tylko Lełon i nic wincej.

5 lelement

Taxi!!!
















nie no, chyba nie myśleliście, że ja... że mi... nieważne, Leon i 5 element rzondzą

Czyly co? Besson skończył się na Kill'em all?

Na teutatesa!


Akurat wczoraj odświeżyłem sobie 5 element <3

z ręką na sercu: nie mogłam sobie przypomnieć, jaki był ostatni film Bessona. chodzi mi o reżyserie. jego nazwisko jest na plakacie każdego filmu, przy którym choćby sie podrapal po jajach

I na który splunął

a wracając do meritum: czy słusznie mi się wydaje, że ten film to zżyna z "Jestem Bogiem?" Bo jeżeli tak to chyba nie obejrzę, chociaż lubię pannę prosiaczkównę Scarlett

Ja ostatnio staram się omijać filmy ze Scarlett, bo jakaś taka mdła mi się zaczęła wydawać. "Lucy" mnie kusiła, ale bałam się, że wplecione zostaną wątki romantyczne (a tymi z nią w roli głównej po prostu rzygam).
Na szczęście Twoja recenzja, Tilluś, przekonała mnie, że jednak nie warto.

Romantyzmu nie ma (noo, może raz ), za to jest przesłanie, którego ludzkość nie jest w stanie pojąć.



SPOJLER




























Na końcu filmu mega inteligentna Lucy zmienia się w superkomputer, żeby przekazać całą swoją wiedzę dobremu doktorkowi. Masakra

Przez pierwsza polowe filmu wydawalo mi sie ze bedzie dobrze. Troche mnie razily te pseudonaukowe dywagacje Freemana ale zacisnalem zeby i wytrzymalem. W drugiej polowie zaczalem sie zastanawiac po co rezyser trzyma do konca watki i postaci ktore mialy swoje 5 minut ale dalej niczemu nie sluza a wrecz dekoncentruja uwage (szef mafii, policjant) az w koncu do mnie dotarlo ze chyba zwyczajnie nie ma pomyslu na jakies sensowne zakonczenie tej historii. Zamiast zakoczenia przydluga i nic nie wnoszaca animacja wzorowana na tej z odysei kosmicznej, potem akcent rodem z matrixa i... i film sie urywa. 6/10

Zgadzam się z przedmówcami, potencjał był (już poniekąd wykorzystany właśnie w "Jestem bogiem") ale wyszło nieciekawie. Można spokojnie poprzestać na trailerze.

Wyszedl na DVD wiec zerknalem, bo lubie Scarlett w nieambitnych rolach (czarna wdowa!).
Nie dosc, ze film obraza nawet najbardziej wyrozumialych intelektualistow swoimi wywodami (urban anegdota, z ktora sie walczy od 2 dekad), to jeszcze akcji jak na lekarstwo i tak niemozliwie niekonsekwentnej i nielogicznej, ze kopara opada - raz wszystkim powala jednym mysla, potem ich nie powala tylko po to, zeby widz mial radoche, a i tak kiepska. Stala sie niemozliwe efektywnym i wydajnym stworzeniem, a tanie efekciarstwo i zabawa jest nielogiczna... bleee. Nie ma puenty, nie ma eskalacji, a konczace slowa sa idiotyczne - na takie powiedzenie moze sobie pozwolic Shawshank Redemption, a tutaj co najwyzej motto to "bierz dragi to bedziesz Bogiem"

Film tak zły, że aż zęby bolą. Nie będę się rozpisywał, bo :Markiz bardzo trafnie ujął całość tej produkcji 3/10.