:salival Osobiście uznałbym ją za brak chęci do odpalenia i pójście za hypem :P
Przegrałem kilka godzin, swoje spostrzeżenia dla chętnych i potomnych:
Ni no kuni II ma się do Ni no kuni jak Final Fantasy X do Fianl Fantasy XIII. Niby ta sama gra, niby podobna, ale jednak zupełnie inna. Widać, że nie jest to już część robiona wspólnie z Ghibli. To nie jest już urocza bajka przepełniona Ghiblowymi radością i miłością. Gra jest doroślejsza, mniej przyjazna, stworzona z myślą o starszych graczach, ale nadal posiadająca styl graficzny poprzednich części.
Jest znacznie dynamiczniej względem poprzedniej części, zarówno pod względem rozgrywki jak i fabuły. System walki to typowe action-rpg z silnym i słabym atakiem, unikami, blokiem oraz atakami dystansowymi. Twórcy prawdopodobnie z powodu tej zmiany znacząco obniżyli poziom trudności, więc granie na środkowym poziomie trudności jest lekkkie i przyjemne. Nie mam pojęcia jak łatwiejszy, bo nie było sensu go uruchamiać, z kolei najtrudniejszy dopiero wymaga od gracza używania uników żeby nie padać za często. Dziwne to takie, niby gra wymaga od gracza więcej, ale poziom trudności poleciał w dół na łeb na szyję.
Polecieli po bandzie muzycznie, chyba wszystkie utwory do tej pory to lekko zmienione utwory z jedynki. Mam wrażenie, że Joe Hisaishi wcale nie brał już w tej części udziału, po prostu wykorzystali jego utwory raz jeszcze bo nie potrafili stworzyć niczego lepszego.
Grafika została zmieniona na styl mniej bajkowy, a bardziej growy, że tak powiem. Widać, że nadal mocno trzymają się stylu z części pierwszej, ale ponownie wydoroślało to. Postacie nie wyglądają już jak z Ponyo, raczej jak ze Spirited Away bądź Ruchomego Zamku Hauru.
Póki co daleko nie zaszedłem, ale przyznaję, że wciąga mocno i dzięki swojej dynamiczności trzyma mocniej niż część pierwsza, zwłaszcza, że nie trzeba grindować ani szukać po mapie ukrytych zadań żeby móc levelować umiejętności. Higglediesy są super, a zwłaszcza ich animacje w trakcie ładowania poziomów.
Tak czuję, że chyba od razu po powrocie wracam do grania