Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

m_niebieski
m_niebieski - Woził Niemca dla statusu · 4 lat temu
:kaab szybko łap raaaaaz bo jest właśnie 29 i zrób z tym co uważasz

--
Mój nick bardziej naukowo brzmi tak m_heksacyjanożelazian(II) potasu żelaza(III) TU ŹRÓDŁO

kaab
kaab - Bojowniczka · 4 lat temu
Jestem!

--
chodzenie po bagnach wciąga :)

kaab
kaab - Bojowniczka · 4 lat temu
tak jakby coś nie pykło

--
chodzenie po bagnach wciąga :)

kaab
kaab - Bojowniczka · 4 lat temu
No.



--
chodzenie po bagnach wciąga :)

Cieciu
Cieciu - Bułgarski Łącznik · 4 lat temu
1155 ładny numer

--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.

Cieciu
Cieciu - Bułgarski Łącznik · 4 lat temu
no to siup

Wykonał kciukiem gest w kierunku rogu pomieszczenia. No tak, dzielne zuchy, oddelegowane do nas z Warszawy, zaległy w pijackim śnie pod jedną z ław. Nie miałem pretensji, chłopcy mieli wolny wieczór, więc spożytkowali go w jedyny słuszny sposób. Spożywając alkohol. Odpadło więc wsparcie sił zbrojnych. Trudno. Wszyscy sposępnieliśmy odrobinę. Tylko barman Kufel wydawał się jakiś głęboko zamyślony.
Przed karczmą coś musiało zacząć się dziać. Usłyszeliśmy mechaniczny, przeciągły pisk. Szczekaczka, czyli chcą negocjacji.
- Do zgromadzonych w środku. Nie chcemy wam robić krzywdy. – Tubalny głos wyjaśnił dlaczego dwudziestu uzbrojonych schabów zajechało do Moniek. – Chcielibyśmy tylko porozmawiać z pewną panią, która znajduje się w karczmie. Nic do was nie mamy, to nie musi się skończyć awanturą. Dajemy dziesięć minut na podjęcie jakiejkolwiek decyzji.
Też mi, kurwa, negocjacje. Nic do was nie mamy, ale za dziesięć minut zrobimy rozpierduchę. Spojrzałem na twarze pijackiej chordy, która nie myślała się poddawać. O nie, byli u siebie i chcieli grać na swoich warunkach.
- Pani i panowie – zacząłem – nie ma mowy żebym wydał im Czapkę z Daszkiem. To dla niej wyrok i płytki grób gdzieś w lesie. Ale nie chcę też, żeby któremuś z was stała się krzywda. Dlatego droga wolna, śmiało. Nie zatrzymuję.
- Pani Kapelusz – jakiś starszy głos odezwał się z głębi sali. Mończanie rozstąpili się i zobaczyłem siwego staruszka, który do tej pory sączył wódeczkę przy najmniejszym stoliku. Kojarzyłem faceta, Zygmunt Szrapa, facet, który prawdopodobnie pamiętał wyprawę Napoleona na Moskwę. – My si nie poddamy, ani ni oddamy pola. Wrogów należy bić i patrzeć czy równo puchni, dobrze mówi, chłopcy?
Sala wykrzyknęła gromkie „no kurwa”.
- Dlatego niech tylko spróbują, a pożałują, że popatrzyli na mapę i znaleźli nasze Mońki. Dobrze mówi, chłopcy?
Sala powtórzyła chóralną zgodę z przedmówcą.
- Nu, więc ni oddamy twojej koleżanki, bo to godzi w honor porządnego bywalca karczmy. Tyle miałem do powidzenia. – Zamilkł i skoncentrował się na swojej literatce.
Wzruszyłem się, nie ukrywam. Chociaż oczekiwałem podobnej reakcji, to jednak zawsze coś miłego.
- Nu, Kapelusz, głowa do góry, coś si wymyśli. Na początek odpowimy temu pajacowi ze szczekaczką.
- Panowie – teraz wtrąciła się Czapka – jesteście pewni? Właściwie się nie znamy. Jutro o mnie zapomnicie.
- Pani Czapko – głos zabrał barman – jak ja mówił, u mni pani jest chroniona, a zbiry mają przewalone. Ni zaczyna si z nami, bo to prosta droga do zapewnienia panu Zawleczce zajęcia.
- A kim jest pan Zawleczka?
- Miejscowy grabarz – wyjaśniłem. – No dobra, pogadam z tym od megafonu.
- Ni. Ty już dyplomację odwalił. Teraz moja kolej. – Rzucił Tyczka i nie czekając na mój sprzeciw podszedł do drzwi, uchylił je i wystawił głowę.
- Jaka decyzja? – Padło głośne pytanie.
- Facet, masz fajki? – Odkrzyknął mu Tyczka, a ja zgłupiałem.
- Co takiego?
- O fajki pytałem, głuchy jesteś? Jeszcze raz, masz co popalić?
Chciałbym widzieć minę tego faceta, swoją zresztą też.
- Mam – ni to stwierdził, ni to zapytał Szczekaczka.
- Nu, to kopsnij parę fajek. A najlepij całą paczkę. Jak si sam boisz podejść, to podeślij któregoś z tych młotów co za tobą stoją. Liczę do pięciu i zamykam drzwi. To jak będzi?
Tamci chyba naradzali się moment, nie bardzo wiedząc, co się właściwie stało.
- Dobrze, wysyłam fajki. Potraktujcie to jako gest dobrej woli.
- Tylko marlbory, nie jakieś kapciuchy – chłopak uściślił swoje oczekiwania.
- Tyczka, co ty do diabła wyrabiasz?
- Nu co, Kapelusz, wkurwiam ich – odpowiedział ubawiony. Prawda, to robił na pewno.
- Ale po co?
- Nu, dla zgrywy, a jak myślisz?
Kabareciarz się, psia mać, znalazł. Z występem wieczorowym w lokalnej knajpie.
Usłyszeliśmy uderzenie o drzwi. Tyczka uchylił je ostrożnie, wziął do ręki kamień, który obwieścił nadejście przesyłki i oczekiwaną paczkę fajek. Z radosną miną zapalił jednego i poczęstował resztę kompanii.
- I widzisz, już jesteśmy paczkę do przodu, a oni do tyłu. Tak si robi biznesy. A ja przy okazji wiem, że podzielili si, i od lewej jest pięciu, od prawej trzech, a reszta została za samochodami. Ładnymi, muszę dodać – dorzucił z nieukrywana dumą w głosie. – I jak to si skończy, to ja jedną z tych furek sobi biorę.
Optymista, cholera. Już w wyobraźni żenił komuś samochód. Przedsiębiorca w każdym calu.
-Ja tu ni chcę nikogo pouczać, czy coś, ali warto byłoby zabarykadować drzwi. Po dobroci do mni ni wejdą. Wy trzej – Stary Kufel zaczął dowodzić obroną Twierdzy Karczma, w końcu byliśmy u niego. – Brać stoły i zatarasować wejście, dalij pijaki jedne, po dwóch do zastawiania okien. Ile tam was jeszcze zostało, sporo, to dobrze. Młody – przywołał swojego pomocnika – ty masz zadanie specjalne.
Barman schylił się pod szynkwas i wyciągnął szmaciane zawiniątko. Z pietyzmem rozwinął je na kontuarze. Ujrzeliśmy dwukolorowy płat materiału, flaga Moniek. Co tu się, kurde, wyrabia?
- Bierz nasze barwy, goń na strych i wywieś flagę. Niech widzą, że si nie poddamy. Do krwi ostanij będzi, ni inaczej. A reszta też niech no tu do mni podejdzie.
Zebraliśmy się wokół Starego Kufla. Facet podniósł klapę w podłodze. Zszedł kilka stopni i po chwili wrócił taszcząc co najmniej dwudziestolitrowy baniak mętnego płynu.
- Tym tu szpecyfikiem upilibyście si na dobry miesiąc. Ali my zrobimy z tego pociski zapalające.
- Koktajle Mołotowa? – Upewniłem się.
- Żadne Koktajle żadnego Mołotowa. Poczęstunek Starego Kufla. Bierzcie puste flaszki i w kolejkę do nalewania. Tylko mi ni podpijać, bo w mordę dam.
Ustawiliśmy się karnie i kolejno wypełnialiśmy puste butelki łatwopalnym, wysokoprocentowym paliwem. Musiałem przyznać, że nasza sytuacja przestawała być porównywalna do zakwaterowania w czarnej dupie.
Dwadzieścia piguł było przygotowanych i gotowych do drogi. A Kufel wydawał kolejne rozkazy.
- Ty tam, pod ścianą. Bierz telefon i dzwoń do Mańka, strażaka. On dzisiaj dyżuruje, powidz mu, że za jakiś pół godziny będzi miał od metra roboty z gaszeniem kilku samochodów.
- Ale zaraz – zaprotestował Tyczka.
- Morda w kubeł, Tyczka. Ni ma czasu ani miejsca na twoje cimne biznesy. Jak przeżyjemy, będzi darmowe chlanie przez całą noc, więc stratny bardzo ni będziesz.
Mój przyjaciel pokornie zamknął więc gębę i wrócił do upychania w szyjkach butelek szmacianych lontów.
Jeśli dotąd darzyłem Starego Kufla po prostu szacunkiem, to teraz już darzyłem go szacunkiem ogromnym. Facet wiedział, jak bronić swojego mienia i swoich gości. Bałem się tylko, że możemy nie uniknąć strat w ludziach, a to byłoby bardzo, bardzo złe. Niestety nie mieliśmy specjalnie wyjścia. Podszedłem do Czapki z Daszkiem, biło od niej ogromne poczucie winy.
- Rozchmurz się, maleńka. Zaraz zobaczysz jak działa żywioł.
- To przeze mnie. Nie chcę, żeby coś się stało tym dobrym ludziom.
- To nie przez ciebie, nie ty porwałaś dzieciaka, nie ty należysz do mafii. A oni właśnie popełniają jeden z poważniejszych błędów w ich parszywych życiorysach.
Bardzo się nie myliłem. Rzeczywiście te typy spod ciemnej gwiazdy popełniły kardynalny błąd przyjeżdżając do nas. A jeszcze grozić tutejszym? Może prościej dla wszystkich byłoby, gdyby od razu zgłosili się na najbliższy OIOM.
Ze stryszku zbiegł pomagier barmana.
- Idą. Widziałem przez okienka. Tych pięciu będzi walić przez główne drzwi, trzech idzie do okna po lewej stroni karczmy, a ci od dupy strony podchodzą do wyjścia przy śmitniku.
- Dobra robota, Młody – pochwalił go Kufel. – Czterech na górę i ciska poczęstunek, rzucajci między drabów a samochody. Te auta z tyłu można sfajczyć. Jak piguły polecą i zacznie się noc kuflowego ognia, otwieramy drzwi i szturmujemy. Na tych pięciu z tyłu wystarczy naszych trzech, kto idzie?
Ochotnicy znaleźli się momentalnie, nogi od krzeseł w jednym ręku, tulipany w drugim. Jeszcze brakowało, żeby rozszarpali swoje koszule i jak dzielni barbarzyńcy z północy, ruszyli na nacierających Rzymian. A moment, jeden właśnie rozdarł koszulę.
- Kurwa, o jakiś gwóźdź zahaczyłem, Kufel, ogarnąłbyś kiedyś te meble. Stara mni zabije, nowa koszula. Dym w domu będzi. Obiecałem ni zniszczyć, a tu taki pech pierwszego dnia.
Czapka potrząsnęła głową z niedowierzaniem. Ja specjalnie zaskoczony nie byłem.
- A bo, kurwa, czasu ni było – zasępił się barman i podrapał po głowie. – Zawsze coś, bo to dach przecieka, a to rura w kiblu poszła, nu i pieniędzy ni zawsze starcza na wszystkie naprawy. Jakoś kobitę udobruchasz.
- Panowie? – Wtrąciłem się delikatnie. – Bijatyka?
- A tak. Racja. Nu, to z flaszką w imię Moniek. Jeszcze kolejka na szybko. – z prędkością światła przy barze pojawił się rząd kieliszków, łyknęliśmy.
A potem rozegrało przedstawienie.
Jak tylko zaczęli łomotać, chyba jakimś taranem, do głównych drzwi, ze strychu wyleciał płonący komitet powitalny. Dwadzieścia flaszek, jedna po drugiej wznieciły niemałe zamieszanie w szeregach wroga. Teraz była nasza kolej, chłopaki odrzucili stoły blokujące wejście. Wypadliśmy z impetem na napastników. Na pewno nie spodziewali się takiej awantury. Stawili opór, prawda, walka była na krótki dystans, więc ich broń nie miała zastosowania. Zresztą, bardzo szybko ich pozbawiliśmy ich tych atrybutów. Nasi dzielni wojownicy pierwsze ciosy wyprowadzali tak, żeby chociaż odrobinę ogłuszyć przeciwnika i czym prędzej rozbroić. Kochają się bić mając ostro w czubie, ale na salonowych zasadach. Żadnego strzelania. Kątem oka zobaczyłem jak dwóch świrniętych facetów, trzepie po gębie karka w garniturze, paląc przy tym fajki. Jak udało im się to zrobić? Nie mam pojęcia. Stary Kufel wpadł w szał bitewny, wymachiwał swoją drewnianą pałką - dyscyplinką, jak prawdziwą maczugą. Za jednym wyprowadzeniem ciosu trafiał dwóch bandziorów.
Ja, waląc zaciekle pięściami na lewo i prawo, przedzierałem się w kierunku szefa tych łotrów. Miałem trzy słowa do przekazania skurwielowi. I najlepiej żeby poleconym priorytetem przekazał je do swojego zleceniodawcy.
Przed oczami mignął mi przeszczęśliwy Tyczka.
- Kapelusz, to najlepszy balet jaki widziała ta buda. Będzi o nas głośno w całej okolicy – krzyczał uradowany.
- Uważaj! – wrzasnąłem.
Jeden ze zbirów rzucił się na mojego kumpla i trafił go kopniakiem w plecy. Tyczka padł na ziemię, przeturlał się, podniósł i wyskoczył jak z pocisk balistyczny z silosu rakietowego. Z pierdolnięciem i majestatem. Po chwili siedział już na przeciwniku i okładał go pięściami po facjacie, aż z mordy została czerwona galareta. Potem straciłem go z oczu na jakiś czas.
Minutę później dopadł mnie zdyszany Strączek, mniej inteligentny partner biznesowy z duetu Tykcza & Strączek sp. z o.o.
- Kapelusz, na tyłach karczmy pozamiatane, ni ma co zbierać z łachmaniarzy. Zwiazalim i zakneblowalim.
Dostałem szybki meldunek z pola bitwy. To dobrze, tył mieliśmy więc zabezpieczony. Wystarczyło dokończyć robotę od frontu. A to była już tylko formalność. Szeregi wroga załamały się pod alkoholowym naciskiem brygady uderzeniowej, dowodzonej przez Starego Kufla. Ci co mogli, zaczęli uciekać, ci co nie mogli, no cóż, leżeli nieprzytomni.
- Panie Kapelusz, Kapelusz!!! – To Młody pomocnik barmana przywoływał mnie do czarnej bety. Podbiegłem do niego.
- No co tam?
- Jak mi si pociski skończyli, to ja zbiegł dołączyć do przepychanek.
Przepychanek, kolejny komediant.
- I co?
- Nu, i ja złapał tego tu obwiesia, dał mu w mordę i pilnował co by ni uciekł. Bo jak Tyczka wcześni drzwi uchylał, to ja widział, że to ten co do szczekaczki gadał. To ja pomyślał, że sprezentuję Kapeluszowi tego konusa.
- Zuch chłopak jesteś – powiedziałem z szacunkiem.
Wziąłem półprzytomną gnidę za marynarkę i przyciągnąłem do siebie.
- A teraz, marna kutasino, zapakujesz swoją dupę do auta, odjedziesz i nigdy się tu nie pojawisz. A swojemu szefowi masz do przekazania trzy proste słowa, kapujesz?
Wykonał coś w rodzaju kiwnięcia głową, więc uznałem, że dotarło.
- No to uważaj. Przekaz dnia brzmi. „Nie wkurwiaj Moniek”.
Na zakończenie strzeliłem go w pysk i wrzuciłem do samochodu. Moi kumple przytaszczyli jakiś jęczący worek. Popatrzyłem na niego ze złością w oczach.
- Bierz furę i spieprzaj razem z tym swoim łachmytą.
Potulnie skinął głową, wsiadł w samochód i ruszył aż się zakurzyło. Poczęstunki Barmana Zawleczki powoli dogasały, a noc rozjaśniały światła nadjeżdżających strażaków.
Nie mogłem tylko namierzyć Czapki z Daszkiem. Poważnie się przestraszyłem, że ją dopali i zabrali. Przyszedł moment paniki, ale złapał mnie jeden z młodszych uczestników zajścia.
- Panie Kapelusz, to do pana – wcisnął mi w rękę zmiętą kartkę. Rozwinąłem i zacząłem czytać.
„Kapelusz, ja się urywam dokończyć swoje sprawy. Napisałam to jeszcze przed rozróbą, nie myśl, że zrejterowałam. Walczyłam do końca, chłopaki mogą poświadczyć. Ale to moje gówno jest do posprzątania, wam nic do tego. Nie miałam zamiaru wciągać tych ludzi w takie bagno. Jak tylko okazało się, że wygraliśmy, poprawiłam czapkę z daszkiem, zapaliłam papierosa i udałam się w mrok nocy. Być może dowiesz się z gazety, że pod Koninem coś się stało, być może nie. Całus, kolego. Twoja Czapka.”
No tak, mogłem się tego spodziewać. Eh, miałem tylko nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy i wypijemy kieliszek za to zwycięstwo.
A my uprzątnęliśmy pole bitwy. Nieprzytomnych, pokonanych wrogów zapakowaliśmy do ciężarówki, a któryś z chłopaków podjął się wywiezienia ich do lasu. Gdzieś daleko, do innego województwa. Ustaliwszy wspólną wersję, że właściwie nic się nie stało, a prasa może się walić, wróciliśmy pić.
Piliśmy do białego rana. O reszcie przeczytaliście w Zielonym Podlasiu.


--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.

Cieciu
Cieciu - Bułgarski Łącznik · 4 lat temu
na upartego bym się wybronił z form użytych czasów w liście, ale przyznaję, że zwyczajnie mi się trochę popierdoliło

--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.

m_niebieski
m_niebieski - Woził Niemca dla statusu · 4 lat temu


--
Mój nick bardziej naukowo brzmi tak m_heksacyjanożelazian(II) potasu żelaza(III) TU ŹRÓDŁO

Cieciu
Cieciu - Bułgarski Łącznik · 4 lat temu

--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.

Triskal
Triskal - Bojownik · 4 lat temu
wieczór

--
All we see or seem is but a Dream within a Dream. Ashes to Ashes but Dust won't be Dust...

kaab
kaab - Bojowniczka · 4 lat temu
Siemka!

--
chodzenie po bagnach wciąga :)

Cieciu
Cieciu - Bułgarski Łącznik · 4 lat temu

--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.

Triskal
Triskal - Bojownik · 4 lat temu


Tak jak dzisiaj mogłoby być do końca września. A nawet dłużej

--
All we see or seem is but a Dream within a Dream. Ashes to Ashes but Dust won't be Dust...

Cieciu
Cieciu - Bułgarski Łącznik · 4 lat temu
19 stopni to jak na sierpień jednak troszkę za mało

--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.

Triskal
Triskal - Bojownik · 4 lat temu
u mnie jest przyjemne 22 i średnie zachmurzenie

--
All we see or seem is but a Dream within a Dream. Ashes to Ashes but Dust won't be Dust...

paula_jasu
paula_jasu - Superbojowniczka · 4 lat temu
W końcu przeczytałam Detektywa. Akcja, że tak powiem wartka Mam nadzieję, że Czapka z Daszkiem jeszcze się pojawi.
Tylko przeoczyłam jak Zawleczka został barmanem?

wieczór

--
Nie przewrócę się, nawet się kurwa nie potknę.

kaab
kaab - Bojowniczka · 4 lat temu
Kurde, no mogłoby być cieplej


--
chodzenie po bagnach wciąga :)

maniekm111
maniekm111 - Superbojownik · 4 lat temu
z urlopa

--
"Życie jest za krótkie żeby pić kiepskie piwo "

m_niebieski
m_niebieski - Woził Niemca dla statusu · 4 lat temu
A sie wczoray nayebaem

--
Mój nick bardziej naukowo brzmi tak m_heksacyjanożelazian(II) potasu żelaza(III) TU ŹRÓDŁO

paula_jasu
paula_jasu - Superbojowniczka · 4 lat temu
Ja sobie rano w spokoju poczytałam. Potem byłam na Łysej Górze. Dla każdego coś miłego

wieczór

--
Nie przewrócę się, nawet się kurwa nie potknę.

Triskal
Triskal - Bojownik · 4 lat temu
słoneczne

--
All we see or seem is but a Dream within a Dream. Ashes to Ashes but Dust won't be Dust...

Cieciu
Cieciu - Bułgarski Łącznik · 4 lat temu
Paulka, mylenie Kufla z Zawleczką przytrafia mi się bardzo często

--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.

paula_jasu
paula_jasu - Superbojowniczka · 4 lat temu
A, ok. Myślałam, że serio coś przeoczyłam



Jeszcze tydzień do urlopu

--
Nie przewrócę się, nawet się kurwa nie potknę.

Triskal
Triskal - Bojownik · 4 lat temu


:janek baw się dobrze ;)

--
All we see or seem is but a Dream within a Dream. Ashes to Ashes but Dust won't be Dust...

Cieciu
Cieciu - Bułgarski Łącznik · 4 lat temu

--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.

paula_jasu
paula_jasu - Superbojowniczka · 4 lat temu
:janekradas, może nie pij tyle na tym urlopie?

wieczór
Chyba się nie chwaliłam, że po 3 latach przerwy wróciliśmy na siłownię? Bardzo się cieszę z tego, tylko czasem się przeklinam za ten pomysł

--
Nie przewrócę się, nawet się kurwa nie potknę.

paula_jasu
paula_jasu - Superbojowniczka · 4 lat temu
To co to za urlop, wywrotowcu?

Dbam, żeby zakwasy nie minęły


--
Nie przewrócę się, nawet się kurwa nie potknę.

Cieciu
Cieciu - Bułgarski Łącznik · 4 lat temu

--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.

paula_jasu
paula_jasu - Superbojowniczka · 4 lat temu
Dzisiaj obcy facet zaprosił mnie na pizzę. Nie wiem czy to zasługa ćwiczeń na siłowni czy krótkiej sukienki
Chociaż taki jeden zazdrośnik powiedział, że facet ze Śląska to był po prostu miły, a tam wszyscy są mili. Ale ja swoje wiem

--
Nie przewrócę się, nawet się kurwa nie potknę.

Cieciu
Cieciu - Bułgarski Łącznik · 4 lat temu
To dla odmiany, mnie dzisiaj obywatel świata poprosił o kupienie mu obiadu

--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.
Aby pisać na forum zaloguj się lub zarejestruj