to ja może też się wypowiem.
Wyjechałam z Polski do Norwegii 4 lata temu,mając 19 lat,dwa miesiące po maturze.Wyjechałam "z miłości"-byłam zakochana,a mój wybranek wyjechał 2 miesiące wcześniej,nie wyobrażałam sobie życia bez niego-wyjeżdżając nie myślałam o tym,że mam tylko maturę,przecież na czarno też da się pracować.
Pojechaliśmy na gotowe,było mieszkanie,praca.Nie było łatwo,nikt nie powiedział,że będzie,ale po 4 latach mogę powiedzieć,że udało nam się.Wynajmujemy duży dom,żyje nam się dobrze,bez stresu o rachunki itd,ale nie opływamy w złoto
.07.07.07 wzięliśmy ślub,mój obecny już mąż pracuje legalnie od roku,ja staram się teraz o pracę(nauczyłam się sama norweskiego,angielskiego w szkole),więc trzymam kciuki.Ja nie wracam,chociażby nie wiem co.Wolę tu jeść chleb i pić wodę,ale zostać w tym kraju..
8 miesięcy temu postanowiłam "uratować" moją siostrę,przyjechała do nas,od razu zaczeła pracować(pracowała wcześniej w Polsce za 450zl na stażu na poczcie,i gdzieś tam jeszcze przez rok,w międzyczasie jak ja byłam w Norwegii już).No i co??Wraca.Co z tego,że tu zarabia 5 razy wiecej,co z tego,że oszczedziła(zyjac jak człowiek)na samochód,skoro nie czuje się tu u siebie??Powiedziała,że woli pracować w Polsce za 500zl,ale bynajmniej czuje się u siebie.
Moim zdaniem,to zależy od człowieka.Bo jak się na prawde chce,to nawet w Norwegii,Irlandii czy Hiszpanii można "uporządkować"sobie życie.