Genialny fizyk. Niepoprawny socjopata. Mieszka z najlepszym przyjacielem, z którym spisał umowę lokatorską. Od niedawna zaprzyjaźniona mikrobiolog próbuje doszukać się ludzkiej strony jego nieludzkiej natury. Oto doktor Sheldon Cooper we własnej osobie.
- Potrzebuję drinka. Mamy jakiś alkohol?
- Nie. Ale mamy ziemniaki. Mogę zrobić ci wódkę. Daj mi dwa tygodnie.
- W końcu przekonałam kierownika, żebym mogła stanąć za barem, więc muszę poćwiczyć mieszanie drinków.
- Doskonale! Kluczem do doskonałości jest powtarzanie.
- Z kilkoma oczywistymi wyjątkami...
(spojrzenie)
- ... samobójstwo na przykład.
- Nigdy nie powiedziałem, że nie jesteś dobry w tym, co robisz... Po prostu to, co robisz, jest bezwartościowe.
- Okej, dobrze. Jestem potwornym człowiekiem. Jestem Darthem Vaderem Pasadeny.
- Jesteś zdecydowanie za niski, by być Darthem Vaderem.
- To laser? Jest zajebisty!
- Tak. W 1917, kiedy Albert Einstein w swoim dziele "Zur Quantentheorie der Strahlung" opisał teoretyczne założenia budowy lasera, jego największą nadzieją było, że rezultat okaże się zajebisty.
- Wiesz co, idź do piekła i tam włącz ogrzewanie.
- Nie muszę iść do piekła. Przy 23 stopniach już w nim jestem!
- Też mi coś. Niewiedza to część zabawy.
- Niewiedza to część zabawy. Czy to motto twojego college'u?
- Sheldon, albo powiesz coś z głębi serca, albo z nami koniec.
- Dobrze. Proszę. Amy, kiedy patrzę w twoje oczy, a ty patrzysz w moje, nic nie wydaje się takie jak zwykle. Czuję się silniejszy i słabszy równocześnie. Czuję się podekscytowany i - równocześnie - przerażony. To prawda, nie wiem, co czuję, poza tym, że wiem jakim człowiekiem chcę być.
- Sheldon, to było piękne...
- Mam nadzieję, to z pierwszego Spider-Mana.
- Niech ci będzie...
- Nie widzę tu żadnego porządku... Które majtki nosisz w poniedziałki?
- Nie potrzebuję majtek, potrzebuję tylko spodenki i bluzkę.
- Moja mama mówiła, że trzeba zawsze nosić czystą bieliznę w razie gdyby komuś przydarzył się wypadek.
- Komuś już przydarzył się wypadek.
- To nie znaczy, że nie może przydarzyć mu się następny, zwłaszcza jeżeli ja będę prowadził.
- Wciąż masz depresję, bo jesteś samotny i nikt cię nie kocha?
- Zrobiłem herbatę.
- Nie chcę.
- Nie dla ciebie. To moja herbata.
- Więc po co mi to mówisz?
- By zagaić rozmowę.
- Kiepski... zagajacz.
- Och, naprawdę? Przecież rozmawiamy. Szach-mat.
- Poproszę dietetyczną Colę.
- Czy mógłbyś zamówić koktajl? Muszę poćwiczyć mieszanie drinków.
- Dobrze... Niech będzie "virgin Cuba Libre".
- To jest... rum z Colą bez rumu.
- Tak... i czy może być dietetyczna?
- Wezwałeś policję, ponieważ ktoś zhackował twoje konto w World of Wordcraft?
- A miałem inne wyjście?
- A myślałeś, żeby powiedzieć jej, co czujesz?
- Leonard, jestem fizykiem, nie hippisem.
- Leonard, Leonard! Co to jest? Co to jest?
- Wyluzuj, to tylko brudna skarpeta.
- Jak na litość możesz powiedzieć "brudna skarpeta" i "wyluzuj" w tym samym zdaniu?
- Czy wiesz - w moim wieku - jaki jest najbardziej prawdopodobny sposób, w jaki umrę?
- Z rąk twojego współlokatora?
- W wypadku.
- Właśnie tak to będzie wyglądało.
- Obiecałem Penny, że nie zdradzę ci sekretu.
- Jakiego sekretu? Zdradź mi sekret.
- Mama pali w samochodzie. Jezus nie ma jej za złe, ale nie możemy powiedzieć tacie.
- Nie ten, ten drugi sekret.
- Batman to ja.
Nożyce tną papier, papier zakrywa kamień, kamień miażdży jaszczurkę, jaszczurka truje Spocka, Spock niszczy nożyce, nożyce tną jaszczurkę, jaszczurka zjada papier, papier bije Spocka, Spock zamienia kamień w parę i - jak to zwykle bywa - kamień łamie nożyce.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą